Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach. Ale jeśli chodzi o umowy deweloperskie, można powiedzieć, że diabeł tkwi w środku umowy. Osoba zainteresowana zakupem mieszkania dostaje od dewelopera długi wzór umowy deweloperskiej i prospekt informacyjny, zaczyna czytać, ale po kilku stronach takiego specjalistycznego prawniczego tekstu rezygnuje, zaczyna czytać tylko fragmenty albo czyta całość, ale coraz mniej uważnie.
Tymczasem w środku wzoru umowy (tutaj: na stronie 14 z 26) może się czaić – nie rzucając się zupełnie w oczy – taki oto „diabeł”:
.
.
Czytelnik, który mi przesłał to „cudo” czające się w umowie, był na tyle zdeterminowany, by przeczytać ze zrozumieniem całą umowę.
I zrezygnował z zakupu mieszkania w ramach takiej inwestycji – czemu wcale się nie dziwię.
Ale ilu potencjalnych klientów nie przeczyta uważnie wzoru, nie zwróci się do prawnika o wydanie opinii prawnej, nie będzie uważnie słuchać notariusza czytającego tekst aktu notarialnego podczas zawierania umowy deweloperskiej…? Ilu będzie nieświadomych, że nieruchomość, na której ma powstać ich mieszkanie, jest obciążona hipoteką, a oni nie otrzymali zgody wierzyciela hipotecznego na wyodrębnienie mieszkania bez tej hipoteki?
.




{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }