Lubię swój zawód, lubię „grzebanie w przepisach”, lubię zastanawiać się, co ustawodawca miał na myśli… Ale w życiu każdego prawnika przychodzi taka chwila, że ma ochotę rzucić tekstem ustawy przez okno, trzasnąć o ścianę kubkiem kawy (piątym tego dnia) i zawołać na całe gardło „Rzekomo racjonalny ustawodawco, jakim cudem udało ci się stworzyć taki bubel prawny?!”
A żeby nie było, że tylko ja jestem uprzedzona do ustawy deweloperskiej, zacytuję fragment komentarza do art. 22 ustawy deweloperskiej autorstwa A. Burzaka, M. Okoń i P. Pałki (Lex 2012)::
„Trudno ocenić kryteria, jakimi kierował się ustawodawca, przyjmując kolejność wymienienia elementów katalogu w art. 22 ust. 1 u.o.p.n.* Wyliczenie to ma charakter chaotyczny, nieuporządkowany, elementy o znaczeniu zasadniczym, konkretyzujące umowę deweloperską oraz wynikające z niej prawa i zobowiązania stron pomieszane zostały z elementami o drugorzędnym znaczeniu. […] Gdyby notariusz sporządzający akt chciał przy jego redagowaniu kierować się wyliczeniem zawartym w art. 22 ust. 1 u.o.p.n., zachowując kolejność poszczególnych postanowień, to umowa taka nie tylko nie spełniałaby elementarnych wymogów aktu notarialnego, lecz w ogóle trudno byłoby zrozumieć jej treść i sens.”
No, to idę zrobić sobie szóstą kawę… albo może lepiej napar z melisy.
*u.p.p.n. to skrót od „ustawa o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego”



{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }